„Babka w klapkach”


  1. Wszystko pakowaliśmy nocą: picie, apteczkę z pomocą,
    Suchy prowiant, coś na głowę, telefony komórkowe,
    Plastry i jałową watkę, i do okularów szmatkę,
    Placek mamy ze śliwkami – wszystko mamy, więc ruszamy.
    A tuż obok jakaś babka na Tarnicę wchodzi w klapkach,
    W grzęzawisku tam w zawilcach utknął facet w gumofilcach.
  2. Cóż, przyroda wokół dzika, no więc mamy przewodnika.
    Ma być bezpiecznie i ślicznie, nakręcamy się lirycznie.
    Nie schodzimy więc ze szlaku, spożywamy na biwaku,
    Podziwiamy gór tych cuda i chłoniemy co się uda.
    Za zakrętem koło brzózek rodzina pcha z dzieckiem wózek.
    „Szczęść wam Boże” ktoś nas wita – setka zakonnic w habitach.
  3. Wyruszamy, świt już blisko srebrzy rosą wrzosowisko,
    Przez sen potok gada cicho, w gąszczach się schowało licho.
    Ćmy zasnęły, bo za chwilę będą budzić się motyle,
    No więc wyruszamy w góry prężną stopą deptać chmury.
    A tuż obok jakaś babka na Tarnicę wchodzi w klapkach,
    W grzęzawisku tam w zawilcach utknął facet w gumofilcach.

    Za zakrętem koło brzózek rodzina pcha z dzieckiem wózek.
    „Szczęść wam Boże” ktoś nas wita – setka zakonnic w habitach.

    Wyżej babcie dwie samotnie na górę niosą paralotnie.
    Kuriozum, szczęka opada – tak wędruje lud w Bieszczadach.

* * *

C G C G / a G F G (C) /x2
G C F G C C7 / F G C a C G C