|
„Beskid”
-
A w Beskidzie rozzłocony buk. /x2
Będę chodził bukowiną
Z dłutem w ręku, by w dziewczęcych twarzach
Uśmiech rzeźbić, niech nie płaczą już,
Niech się cieszą po kapliczkach moich dróg.
Beskidzie, malowany cerkiewny dach,
Beskidzie, zapach miodu w bukowych pniach.
Tutaj wracam, gdy ruda jesień
Na przełęcze swój tobół niesie,
Słucham bicia dzwonów w przedwieczorny czas.
Beskidzie, malowany wiatrami dom,
Beskidzie, tutaj słowa inaczej brzmią.
Kiedy krzyczę w jesienną ciszę,
Kiedy wiatrem szeleszczą liście,
Kiedy wolność się tuli w ciepło moich rąk,
Gdy jak źrebak się tuli do mych rąk.
-
A w Beskidzie zamyślony czas. /x2
Będę chodził z nim poddaszem gór,
By zerwanych marzeń struny przywiązywać
W niespokojne dłonie drzew,
Niech mi grają na rozstajach moich dróg.
Beskidzie, malowany cerkiewny dach...
* * *
C F G C (FG) / C F G / F G / C F / C F G / F G C (FG)
C F G C / C F E a / F G / C F / C F G / (F G C) /x2
|
|