„Major Ponury”


  1. Mgła schodzi z lasu, panie majorze,
    Wiatr się po lesie chaszczy jak ptak,
    Już się szkopy nie tułają po borze,
    Niejednego przez nas trafił szlag.

    Jutro do wsi pewnie zajdziemy,
    Pies nie szczeknie, przecież my swoi.
    U mej matuli cokolwiek zjemy,
    Potem śpiewaniem do snu ukoi.

    I dobrze odpoczniem, nim odejdziem w góry,
    Lecz co pan major taki ponury?

  2. Do diabła ze śmiercią, panie majorze,
    Pan szedł z nią razem w trzydziestym dziewiątym,
    Potem trza było się z wojskiem łączyć
    I miecze ostrzyć daleko za morzem.

    Myśmy czekali, bo wodza brakło,
    Lichy to zwierz, co walczy bez oka.
    Wieści przesłali i słowo się rzekło,
    Nim biały orzeł z góry spikował.

    I w piersi wroga wbił swe pazury,
    Lecz co pan major taki ponury?

  3. To nie był taki zwyczajny bój,
    Lufa się zgrzała jak klucze od piekła,
    Mocno się wrzynał w kieszeni nabój
    I każda chwila się w wieczność wlekła.

    Strasznie pan dostał, panie majorze,
    Jak mi Bóg miły, nie mogło być gorzej.
    Krew się przelała przez głębokie rany,
    Archanioł Michał otworzył bramy.

    Pozdrówcie ode mnie Świętokrzyskie Góry –
    Szepnął i skonał major Ponury.

    Skonał i odszedł odnaleźć swe góry
    Serca bohater, major Ponury.

* * *

e D / C G / e h / C D /x2
C D / e D (e D e) /x2