|
„Majster Bieda”
-
Skąd przychodził, kto go znał,
Kto mu rękę podał kiedy?
Nad rowem siadał, wyjmował chleb,
Serem przekładał i dzielił się z psem.
Tyle wszystkiego, co z sobą miał.
Majster Bieda.
-
Czapkę z głowy ściągał, gdy
Wiat gałęzie chylił drzewom.
Śmiał się do słońca i śpiewał do gwiazd,
Drogę bez końca, co przed nim szła,
Znał, jak pięć palców, jak szeląg zły.
Majster Bieda.
-
Nikt nie pytał, skąd się wziął,
Gdy do ognia się przysiadał.
Wtulał się w krąg ciepła, jak w kożuch
Zmęczony drogą wędrowiec boży.
Zasypiał, długo gapiąc się w noc.
Majster Bieda.
-
Aż nastąpił taki rok,
Smutny rok, tak widać trzeba,
Nie przyszedł Bieda zieloną wiosną,
Miejsce, gdzie siadał, zielskiem zarosło.
I choć niejeden wytężał wzrok,
Choć lato pustym gościńcem przeszło,
Z rudymi liśćmi jesieni schedą
Wiatrem niesiony popłynął w przeszłość. /x3
Majster Bieda.
sł. Wojciech Bellon
* * *
C F / C C7 F G / C G / e a / G F FCd / G C
C F / C C7 F G / C G / e a
G F / G F / G F / G F / G F / G F G / C

|
|