„Mury”


  1. On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt.
    On im dodawał pieśnią sił, śpiewał, że blisko już świt.
    Świec tysiące palili mu, znad głów unosił się dym.
    Śpiewał, że czas, by runął mur...
    Oni śpiewali wraz z nim:
    Wyrwij murom zęby krat,
    Zerwij kajdany, połam bat!
    A mury runą, runą, runą
    I pogrzebią stary świat!
  2. Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów
    Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i głów.
    Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał
    I ciążył łańcuch i zwlekał świt...
    On wciąż śpiewał i grał:
    Wyrwij murom zęby krat...
  3. Aż zobaczyli, ilu ich, poczuli siłę i czas,
    I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast.
    Zwalali pomniki i rwali bruk: Ten z nami! Ten przeciw nam!
    Kto sam, ten nasz największy wróg!
    A śpiewak także był sam.
    Patrzył na równy tłumów marsz,
    Milczał wsłuchany w kroków huk,
    A mury rosły, rosły, rosły,
    Łańcuch kołysał się u nóg.

    Patrzy na równy tłumów marsz,
    Milczy wsłuchany w kroków huk,
    A mury rosną, rosną, rosną,
    Łańcuch kołysze się u nóg.

* * *

e H7 e H7 / C H7 C a H7 e / e H7 e H7 / C H7 C / H7 e
H7 e / H7 e / a e / H7 e